Uwielbiam Clinta od spagetti westernów, poprzez rolę Calahana aż do współczesnych. Prawdziwa zbrodnia nie jest arcydziełem, ale fajnie się ogląda. Film jest chyba manifestem autora przeciw karze śmierci. W tym wypadku pomyłka....i tak dalej. Ale w Za wszelką cenę osobiście dokonuje egzekucji. Tak jak u nas środowiska lewackie występują przeciw karze śmierci nawet dla patologicznych sprawców najgorszych morderstw, ale za mordowaniem nienarodzonych dzieci. Niestety prawo od czasów rzymskich nie jest i nie będzie doskonałe. Ale kara śmierci w przypadkach ludzi którzy nie rokują żadnej nadziei na resocjalizację jest niez będna jako forma samoobrony społeczeństwa. Nie jako zemsta, a kara właśnie.
Nie do końca. W filmie jest wyraźnie pokazane, że wcześniej Steve próbował wybronić na podstawie niewłaściwych wniosków osobę, której się należało, i oberwał za to po tyłku solidnie, więc nie jest oswobodzicielem idealnym. Ale w tym przypadku facet nie latał z maszynówką jak wariaci w serii o Brudnym Harrym. Został złapany i NIE wypuszczony. Natomiast śledztwo było manipulowane.
Od tej strony masz zupełną słuszność. Chciałem tylko zaznaczyć że Clint w tym filmie zaciekle broni życia niesłusznie skazanego, kierując się własnym nosem. Ale w filmie Za wszelką cenę wykonuje osobiście egzekucję na ciężko okaleczonej bokserce. Tu życie i tam życie. Tu ratuje, tam odbiera. Traktuję to jako niekonsekwencję w jego poglądach. Chyba że utworzymy tryptyk i dodając Gran torino zobaczymy śmierć jako ofiarę co poszerzyło by temat. To jest dość ciekawe.
Strasznie dziwne przedstawienie sprawy. Po pierwsze eutanazja to nie egzekucja. Po drugie poglądem demonstrowanym w filmie nie jest przekonanie o bezwzględnej wartości życia, tylko przekonanie o znaczeniu sprawiedliwości - i to takim podstawowym, bo nie chodzi o to, czy za zabójstwo należy się kara śmierci, tylko że jak ktoś jest niewinny, to trzeba go obronić przed karą.